Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek jak to jest stracić wszystko w ciągu zaledwie jednej nocy? Nie mam na myśli straty ukochanego, który oczywiście może stać się dla kogoś całym światem, chodzi mi raczej o bliskich, dom, środki do życia i chęci do czegokolwiek? Mogę się założyć, że nigdy w życiu nawet nie chciałeś myśleć o takiej sytuacji. I wiesz co? Bardzo dobrze zrobiłeś. Nie ma nad czym myśleć. Tego się po prostu nie da wyobrazić. Nie dopuszczamy do siebie tak smutnych i przerażających możliwości. Przecież nikt z nas nie chce nic stracić, a co dopiero jeśli rozmawiamy o stracie dosłownie wszystkiego. Uwierz mi, ja też nie chciałam.
Żyłam jak każda inna dziewczyna. Miałam normalny, ciepły dom, otoczona byłam miłością. Miałam naprawdę wspaniałe życie i kochających rodziców. Właśnie to jedno słowo "MIAŁAM" wszystko zmienia. Kiedy wspominam tamtą noc, mimo upływu paru lat, dreszcz przechodzi po moich plecach, do oczu napływają łzy, zaciskam dłonie i powtarzam jedno pytanie: "DLACZEGO? DLACZEGO NIE BYŁO MNIE WTEDY Z NIMI?"
Zapomniałbym dodać. Coś jednak mi zostało. Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałam, że odegra to tak ważną rolę w moim zupełnie nowym życiu. Nie spodziewałam się, że stara gitara po tacie może być czymś więcej niż jedyną pamiątką rodzinną.
Pewnie już domyślasz się, co mogło stać się z moimi rodzicami, choć nie masz zielonego pojęcia jak do tego doszło. Zapewniam Cię, że kiedyś to opowiem, ale jeszcze nie teraz. Póki co jest jeszcze za szybko, by móc o tym tak otwarcie mówić. Jedyne co mogę Ci powiedzieć to to, że po największej tragedii w moim życiu nikt się mną nie zaopiekował, nie przygarnął do siebie. Zostałam zupełnie sama bez niczego, dachu nad głowa, pieniędzy. Byłam tylko ja, początkowo nic nie znacząca gitara i obcy, przerażający mnie świat.
Mimo tego, że nie czuję się na siłach, by tak szybko zdradzić, co się dokładnie stało, uważam, że należy jakoś zacząć. Przecież każda historia powinna mieć jakiś początek i koniec. Zatem zanim zacznę się dzielić moim życiem, opiszę choć troszkę jak ono wygląda. Pozwolę Ci wyobrazić sobie wszystko tak jak chcesz. Ciekawe czy przed Twoimi oczami będzie malował się choć minimalnie podobny obraz, do tego który widuję prawie codziennie.
Opisze wszystko, co w tej chwili widzę. Sadze, że będzie to idealny początek mojej historii. Mam nadzieję, że nic się nie stanie jeśli ominę kilka mało ważnych szczegółów?
Siedzę sobie właśnie na dużym kamieniu na przedmieściach Londynu. Przede mną rozciąga się piękna, kolorowa polana. Nie widać trawy, bo wszystko pokryte jest tysiącami liści. Oglądam właśnie jeden z cudowniejszych zachodów słońca, jaki dotąd widziałam. Co prawda każdego dnia jest on zupełnie inny i wyjątkowy, ale ten szczególnie przypadł mi do gustu. Za mną znajdują się klasyczne, angielskie osiedle. Wszyscy są już chyba w ciepłych domach, bo od kilku minut nie widziałam ani jednej żywej duszy. Nie dziwię się im. Gdybym miała gdzie, sama od razu pobiegłabym się zachować przed zimnym, rozwiewającym włosy wiatrem. Najgorsze jest to, że każda kolejna noc jest coraz zimniejsza, co nie sprzyja noclegom pod gołym niebem. Chyba już niedługo będę musiała spędzać noce w znienawidzonej noclegowni dla bezdomnych. Dlaczego tak nie lubię tego miejsca? Pewnie wiele osób stwierdziliby, że powinnam się cieszyć tym, że ktoś stara się nam w jakimś stopniu pomóc, ale to nie jest tak przyjemne jak mogłoby się wydawać. Kiedy spotykasz te wszystkie osamotnione, wyniszczone osoby sam tracisz energię do życia. Boisz się, że i ty do końca swoich dni będziesz tułać się po ulicach i żebrać o pieniądze. Ale nie ukrywajmy. Dzięki tym miejscom udało mi się już przeżyć trzy zimy. Wracając do tego, co jeszcze znajduje się wokół mnie, niedaleko widać mały plac zabaw. Często, kiedy nie ma tam już nikogo, siadam na starej, metalowej huśtawce i wspominam czasy, gdy przychodziłam tu z rodzicami. Dzisiaj jednak jestem już zbyt zmęczona i zmarznięta, by podejść te kilka metrów. Pewnie dziwicie się, czym mogę być taka zmęczona? Odpowiedź jest jedna: muszę przecież zarobić jakoś na jedzenie. I to właśnie w tym momencie jest czas na ostatni element mojego krajobrazu. Gitara. Stoi oparta o moje nogi, pewnie tak samo zmęczona jak ja. Zawdzięczam jej tak wiele, nawet nie zdawałam sobie spawy, że kiedyś będę dziękować za życie staremu instrumentowi. Jest ona dla mnie nie tylko jedyną pamiątką oprócz wspomnień po rodzicach, dzięki niej mam za co żyć. Codziennie od rana do wieczora pomaga mi zebrać kilka funtów na najpotrzebniejsze rzeczy. Może uznacie mnie za wariatkę, ale dla mnie ona jest jak przyjaciółka. Często do niej mówię, zwierzam się. Wiem, to nie jest do końca normalne, ale co wy byście zrobili w mojej sytuacji? Nigdy nie robię tego przy innych. Nie chcę, żeby ktoś myślał, że mam jakieś problemy z głową. Jestem świadoma, że ludzie, którzy mają spokojne, normalne życie nie są wstanie zrozumieć mojego zachowania. Moja codzienność jest dla nich czymś dziwnym i bardzo odległym. Zastanawiałeś się kiedyś co byś robił, gdybyś nie miał z kim rozmawiać od ponad 3 lat? Spokojnie, przed tym wszystkim też nie myślałam o takich sprawach.
No cóż. Muszę teraz znaleźć jakieś miejsce do spania i jutro znowu wyjdę na ulicę. Znów będę prosić ludzi o pomoc, w zamian dając im trochę mojego świata - muzyki.
_______________________________________________________________
Hej :) Mam nadzieję, że moje opowiadanie wam się spodoba.
Proszę was o komentowanie postów i podawanie dalej adresu do mojego opowiadania. Z góry dziękuję.
Supersupersuper! Ciekawie się zaczyna i niecierpliwie czekam na rozdział :) historia wydaje się być inna niż wszystkie i to właśnie lubię najbardziej! Życzę dużo pomysłów i weny :)
OdpowiedzUsuńDo kolejnego rozdziału (czy u mnie, czy u Ciebie ;) )
Juz jutro wieczorem zapraszam do mnie (youre-my-ghost.blogspot.com) x
Bardzo dziękuję za miły komentarz.
UsuńOczywiście jutro zaglądnę do Ciebie, bo już nie mogę doczekać się, co się tam wydarzy. :)